I tak dojeżdżamy powoli do końca, ale… jeszcze jest Kraków!

Wiecie, co najbardziej kocham w kolarstwie? Walkę i ambicję! Taką, jaką w czwartek w Katowicach pokazał choćby Michał Kwiatkowski. Miał kilkusekundową stratę, którą trudno odrobić na nieco ponad 16-kilometrowej czasówce, ale jednak zagrał va banque. Pierwsza część dawała nadzieję polskim kibicom, później Michałowi zabrakło sił, ale to taki sport, że trzeba zaryzykować. Jeśli nie spróbujesz, nie dasz sobie nawet szansy. Cóż, Michał pewnie skończy trzeci tegoroczny wyścig, ale to sukces, w cyklu World Tour nikt nie odpuszcza i każdy szuka swoich okazji.

Wiele wskazuje na to, że wygra Matej Mohorić i to też piękna historia walki i nieustępliwości. Podobnie jak drugiego na razie, choć z takim samym czasem, Joao Almeidy. Brawa także dla Mattia Cattaneo, który był najszybszy w Katowicach. Braw zresztą więcej, bo i Rafał Majka próbował, a i wielu innych nie odpuściło. Tak, to jest właśnie najpiękniejsze. Próbować dawać z siebie wszystko.

Kibice, którzy znowu dopisali, mieli co oglądać i super, bo dla nich to robimy.

Został jeden dzień, jeden start w Zabrzu i jeden finisz w Krakowie. Etap powinien pasować sprinterom, ale historia zna różne rozstrzygnięcia także na takich odcinkach. Ja wiem jedno: będzie pięknie i że będziemy to długo pamiętali. Czy coś jeszcze może się zmienić? Zawsze może, to magia kolarstwa! Bądźcie z nami do końca!