Ach, ta czasówka!

Jazda indywidualna na czas to w kolarstwie coś wyjątkowego. Nie schowasz się za kołem kolegi, inny nie pomoże ci walczyć z wiatrem ani nie poda bidonu. Jesteś ty na rowerze i stoper, na którym szybko, zwykle zbyt szybko, przeskakują sekundy. Ścigasz się niby z rywalami, ale tak naprawdę przede wszystkim ze sobą i swoimi możliwościami. Tu nie ma przypadków, wygrywają najsilniejsi.

Właśnie na to liczyliśmy, gdy ogłaszaliśmy, że na trasie tegorocznego wyścigu będzie taki właśnie odcinek. Po pewnych zmianach ostatecznie kolarze startowali z Gronkowa, Nowego Targu i jechali do Stacji Narciarskiej Rusiński w Bukowinie Tatrzańskiej, która wpisała się w krajobraz naszego wyścigu, z czego zresztą bardzo się cieszę. Partnerem tego odcinka był KGHM.

Sergio Higuita był liderem, ale nie jest czasowcem i to się potwierdziło. Ambitnemu Kolumbijczykowi zabrakło sił, żeby obronić żółtą koszulkę klasyfikacji Energa Grupa ORLEN. Do nowego lidera zaraz przejdę, ale najpierw zwycięzca etapu Drutex, czyli Thymen Arensman z DSM. Holender pojechał rewelacyjnie. Ale tak naprawdę rewelacyjnie! Przed startem był 24., po etapie okazało się, że przesunął się na 2. pozycję!

A numerem jeden w generalce został Ethan Hayter, bardzo utalentowany Brytyjczyk z INEOS Grenadiers, trzeci na mecie w czwartek. I wiele wskazuje na to, że żółtej koszulki już nie odda, choć został jeden odcinek.

Przed nami etap Valsir, Skawina – Kraków i sam jestem ciekaw, na co pozwoli INEOS Grenadiers i ekipy sprinterów. Jest gdzie próbować atakować i pewnie będzie co kontrolować dla tych, którym odjazd nie będzie pasował. Nie zabraknie też walki.

W klasyfikacji Najlepszego Ggórala PZU prowadzi Kamil Małecki. Wszyscy wiedzą, że trzymam za niego mocno kciuki, ale musi się napracować w piątek, żeby tę koszulkę utrzymać.

Nierozstrzygnięta jest też walka w klasyfikacji na Najlepszego Sprintera LOTOS. Za to już teraz wielkie gratulacje dla Patryka Stosza, który ma zapewniony triumf w klasyfikacji na Najbardziej Aktywnego kolarza Lotto.