Moje 25 lat w Tour de Pologne – 2003
Życie bywa przewrotne. 14 września 2003 roku cieszyliśmy się na Orlinku z polskiego zwycięstwa w Tour de Pologne. Po trzech latach na najwyższe podium wrócił nasz zawodnik, Cezary Zamana. A to był jubileuszowy wyścig – 60. edycja i dziesiąta po moją batutą, więc takie polskie zwycięstwo miało dodatkowy wymiar.
Wszystkie kamery skupione były na nim, gdy dojeżdżał do mety jazdy na czas, a potem za kreską świętował drugie miejsce na tym etapie i zwycięstwo w całym wyścigu. Przeglądam czasami zdjęcia czy nagrania z tamtego dnia i widzę, że niewielu zwracało uwagę na szczupłego, młodego Hiszpana, który tę czasówkę wygrał. Po latach wiemy, kim ten chłopak z grupy ONCE się stał. To Alberto Contador. Legenda.
Żegnając się z zawodowym peletonem opowiedział o kilku najważniejszych wyścigach, takich, które zmieniły jego życie. I Tour de Pologne – pierwsze etapowe zwycięstwo tej rangi – na liście Contadora jest. Alberto specjalizował się wtedy w górskich czasówkach i miał jasno sprecyzowany plan. Oszczędzać siły, jak tylko się da. Rano ostatniego dnia wyścigu odbywał się krótki – 60kilometrowy etap na Orlinku. Po kilku godzinach – czasówka. Alberto nawet nie wychylił nosa z peletonu, czekając na swoją popołudniową szansę. Udało się. Wynik, który osiągnął na naszej 19-kilometrowej trasie (30:29) nigdy nie został poprawiony.
Dla mnie więc Tour de Pologne 2003 na zawsze będzie wyścigiem Contadora. Ale mam jeszcze jedno skojarzenie. Telewizja Polska, przygotowując czołówkę do transmisji, podłożyła do niej utwór Freddiego Mercury’ego – „Bicycle”. Jubileuszowa edycja miała więc królewską oprawę.