Kolarski sezon za nami. Bałem się, że nie dojedzie do końca
W niedzielę zakończył się wyścig Vuelta a Espana, ostatni akt kolarskiego sezonu 2020. Sezonu mocno skróconego, nietypowego, intensywnego, a przede wszystkim bardzo trudnego. Podsumowałem go w rozmowie z redaktorem Kamilem Wolnickim z „Przeglądu Sportowego” oraz onet.pl. Przeczytajcie, co powiedziałem o kilku ważnych kwestiach.
O moich prognozach w sprawie szans na zakończenie sezonu
Szczerze mówiąc, to wszyscy się bali o Vueltę. Zakładałem, że Tour de France dojedzie do końca, bo to swego rodzaju symbol i zarazem wielka machina, ale już hiszpański wyścig… Nikt nie był pewny. A jednak wszystko przebiegło zgodnie z planem, do tego słyszę głosy o tym, jak dobrze zabezpieczony był ten wyścig. Swoją drogą, cieszyłem się, że nasz Tour de Pologne będzie pierwszą imprezą etapową po przerwie, bo po nas od razu był TdF i wszyscy mówili, że kolejne imprezy będą już pod znakiem zapytania.
O nowych realiach dla organizatorów wyścigów
Bardzo trudno być dzisiaj organizatorem wyścigów. W tym sezonie mieliśmy bardzo mało czasu, a przecież trzeba rozmawiać ze sponsorami, miastami i wszystkimi partnerami wiedząc, że w obecnej sytuacji wielu ma ograniczenia finansowe i swoje problemy. Jednocześnie przed organizatorami wyścigów wymagania były większe niż zwykle. Prosiliśmy o pomoc wojsko i straż pożarną, żeby wszystko odbyło się maksymalnie bezpiecznie. I jeszcze raz – trzeba było działać w bardzo krótkim czasie. Mieliśmy ledwie miesiąc, ale daliśmy radę.
O przewadze kolarstwa nad innymi sportami w czasie pandemii
Kolarstwo nie odbywa się w jednym miejscu, jest ciągle w ruchu. Dzięki temu nie tracimy publiczności, a jednocześnie nie stwarzamy zagrożenia. Stworzyliśmy strefy startu i mety bez kibiców, ale już wzdłuż trasy było pewnie kilka milionów widzów. Nieśliśmy dobre emocje. Do tego jest jeszcze jeden czynnik – w kolarstwie jest sporo upartych ludzi, którzy jednocześnie są pasjonatami. Znam zdecydowaną większość organizatorów i wiem, że to ludzie, którzy kochają ten sport.
O prognozach na przyszły sezon
Nie wiem, jaki będzie kolejny sezon. Dziś chyba nikt tego nie wie. Pracujemy nad kolejną edycją wielotorowo. Mam nadzieję, że pandemia będzie za nami i tak się szykujemy, ale będziemy też gotowi na wyścig z obostrzeniami sanitarnymi. Wiemy, jak to zrobić. Jakakolwiek będzie sytuacja na świecie, to ludzie będą potrzebowali sportu, a co za tym idzie, oddechu i choćby takiego tylko powiewu normalności. Nie można się całkiem zamknąć i siedzieć w domu. Mam już gotową trasę na przyszły rok w 99 procentach. Rozmawiamy z całymi regionami, gospodarzami miast, szukam, myślę i kombinuję tak, żeby przygotować jak najciekawszą imprezę. Pracujemy też nad przygotowaniem ORLEN Wyścigu Narodów. W tym roku nasza impreza była jedyną w cyklu UCI Nations Cup U23, która doszła do skutku. I też sprawa warta podkreślenia, bo takie wyścigi są potrzebne. Mowa przecież o cyklu, w którym błyszczeli tacy kolarze, jak choćby zwycięzcy ostatnich dwóch edycji Tour de France, czyli Egan Bernal i Tadej Pogačar. Chcemy więc rozwijać naszą imprezę i myślimy o przyszłości. Oczywiście, trzeba uważać, ale nie chcę przestać działać. Oczywiście, na to wszystko trzeba zdobyć pieniądze. Większość firm, z którymi pracujemy, podtrzymuje chęć współpracy, inne się zastanawiają, sami szukamy kolejnych. W tak trudnych czasach niektórzy rosną, inni spadają. Nasza rola jest taka, aby starać się być aktywnym i szukać.
O pieniądzach w kolarstwie w czasach pandemii
Jest inaczej, bo każdy uważniej ogląda złotówkę. Staramy się żyć oszczędniej. Wszystko wolniej się kręci, zahamowała konsumpcja i generalnie pieniędzy jest mniej. Są branże, które mają poważne problemy, żeby wspomnieć o gastronomii, hotelarstwie, turystyce czy liniach lotniczych, ale są też firmy, które się rozwijają.
O młodzieży wygrywającej najważniejsze imprezy
Widać, że to młode pokolenie jest prowadzone trochę inaczej. Swoją drogą, trochę mi to przypomina lata 70. i polskie szkolenie. Wtedy najlepsze wyniki osiągali kolarze koło 22-24 lat, a dwa lata później już ich w kadrze nie chcieli. Dzisiaj zawodowcy też bardzo szybko osiągają pełnię możliwości. Za moich czasów działo się to później. Proszę popatrzeć, w jakim stylu Tour de Pologne wygrał Remco Evenepoel czy jak Tadej Pogačar sięgnął po triumf w Tour de France. Bardzo młodzi kolarze, w zasadzie chłopcy, ale już z wielkimi umiejętnościami i odpowiednio przygotowaną psychiką. Nie wiemy, jak długie będą ich kariery. Trudno przypuszczać, że będą jak Alejandro Valverde, który jako 40-latek dojeżdża w czołowej dziesiątce Vuelty, ale niczego nie można wykluczyć. Dzisiaj mi się wydaje, że jeśli w tak młodym wieku wchodzisz na najwyższe obroty, to płacisz za to nie tylko zdrowiem, ale i wypaleniem psychicznym. Z drugiej strony – prawdziwą odpowiedź poznamy dopiero z czasem.